eryk wiking eryk wiking
1747
BLOG

Jak smoleńską prawdę zabija się smoleńską narracją

eryk wiking eryk wiking Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

                                      "Jesteśmy coraz bliżej prawdy"-  mówiła wczoraj na żywo w TVP info, dawna dziennikarka, a dziś posłanka PiS Joanna Lichocka. Nieco wcześniej w podobnym tonie wypowiadał się na antenie  redaktor Sakiewicz i jego redakcyjna koleżanka Anita Gargas. Tomasz Sakiewicz, triumfował  dodatkowo, chwaląc się dumnie, że on i jemu podobni już dawno wiedzieli jaka jest "prawda" a dziś potwierdziło się to dzięki badaniom zespołu prof. Berczyńskiego. Nie zmąciło tego triumfalizmu nawet, chłodzące nieco te zamachowe nastroje stwierdzenie Pawła Lisickiego, że w przypadku ostatnich rewelacji zespołu prof. Berczyńskiego, nie mamy do czynienia z dowodami a jedynie z niezweryfikowanymi  jeszcze dowodowo  hipotezami... W sukurs przyszła Sakiewiczowi pozbawiona jakichkolwiek wątpliwości redaktor Gargas, konkludując ,że niewiara Lisickiego wynika z jego niewiedzy a potem wpuściła się w bełkot, który w istocie demolował jej buńczuczne twierdzenia i przyznawał rację jej interlokutorowi ale dla uważnego widza przestało mieć to znaczenie, bo ten kto naprawdę chce coś zrozumieć, od dawna wie  , że nie o logikę i nie o prawdę tu w istocie idzie, ale o narracje.

I ma oczywiście rację redaktor Sakiewicz, kiedy mówi, że już dawno wiedział jaka jest "prawda". Z tym wszakże zastrzeżeniem, że "prawdą",  nazywa on swoją własną interpretację selektywnie dobieranego zbioru faktów,  wymieszanych zręcznie z konfabulacjami. Tak, w tym sensie redaktor wiedział od początku co było przyczyną smoleńskiej katastrofy, podobnie jak wiedziała o tym redaktor Gargas,  Lichocka, Pospieszalski i wielu ,wielu innych. Nie czarujmy się...

W chwilę, w dzień,  dwa, po tej tragedii , słuchając wielu moich sprzyjających PiS-owi kolegów nie miałem wątpliwości, że trudno będzie tych ludzi z  przekonania o zamachowych przyczynach katastrofy  wyprowadzić, i o ile nie widziałem niczego złego w podejrzliwości wobec strony rosyjskiej , jakoś tam zrozumiałej w tych okolicznościach, o tyle coraz groźniejszy wydawał mi się upór, brak alternatywnego spojrzenia i jednostronność przekazu,  jakimi z czasem,  coraz wyraźniej kierowali się  wszyscy ci,  których teoria zamachu, zapłodniła już w chwilę po tragedii. Tak było również  z większością dziennikarzy, o których wspomniałem wyżej w mojej notce i tak zostało do dziś.


Dziś,  redaktorzy ci  triumfują, przypisując sobie butnie wyjątkową przenikliwość, która ma ich ustawiać jako tych mądrzejszych, posiadających wyższe  kwalifikacje moralne i  intelektualne,  większą wiedzę na ten temat, a na poparcie swoich tez przywołują bardzo wątpliwe dowodowo ,  efekty prac zespołu prof. Berczyńskiego , działającego pod auspicjami Antoniego Macierewicza.

A wszystko to urządzone w rocznicę tych tragicznych wydarzeń, jakby nie było lepszego terminu na zaorganizowanie tego typu dyskusji.

Pycha, jak mówią, kroczy zaraz przed upadkiem, i tę starą mądrość potwierdzać się wydają wydarzenia dnia wczorajszego , gdzie strona zamachowa uczyniła sobie w TVP prawdziwy festiwal triumfu, okraszony  fajerwerkami próżności, niektórych, zakochanych w sobie z wzajemnością dziennikarzy.  Czy to zapowiedź zbliżającego się upadku agitatorów dobrej zmiany i całego tego obozu?  Jeśli wierzyć w prawdziwość tej sentencji, wygląda na to , że tak, choć wcale nie  wprawia mnie ta konstatacja w zachwyt ,bo mimo wszystko, w pewnych kwestiach jestem sprzymierzeńcem tej władzy ale na pewno nie  w kwestii tak rozumianego dochodzenia do "prawdy", jak Oni to widzą... Jedźmy dalej...

Jan Pospieszalski, również na antenie,  psychologizował wczoraj  na temat motywacji osób, które podobnie jak ja,  przyszły na wiadomość o tragedii pod pałac prezydencki,  mimo iż sp. Lech Kaczyński nie był ich politycznym idolem czy patronem. Wartość tej infantylnej diagnozy Pana Pospieszalskiego, którego programy skądinąd lubię oglądać, oceniam podobnie jak umiejętności śledcze redaktora Sakiewicza, który już "od dawna wie", co się stało w Smoleńsku i czemu wyraz dawał publikując artykuły o rzekomym przeżyciu majora BOR-u czy inne, równie błyskotliwe. Ten powtarzany często  bełkot o akcie ekspiacji wobec prezydenta i poczuciu winy znam dobrze choćby z tekstów wielu blogerów, tutaj na Salonie. Ci, którzy głoszą podobne teorie o powszechnej, swoistej pokucie, wyrzutach sumienia, które ich tam zaprowadziły,  pokazują jedynie , że  nic  w istocie z tego nie rozumieją. Brednie, zapatrzonych w siebie domorosłych psychologów. Sprawa była znacznie bardziej oczywista. Zwyczajnie,  w chwili tak ciężkiej, tak tragicznej,  ludzie zapominają o dzielących ich różnicach  i podobnie jak w warunkach  wojny,  dochodzi do procesu integracji społeczeństwa , który w tym przypadku, skutecznie został przerwany czy wstrzymany,  przez polityków i to nie tylko tych od Komorowskiego i Tuska (choć w znacznej mierze) , jak się dziś próbuje przedstawiać,  ale nie wchodźmy w to...

Nie jesteśmy zatem mimo tych buńczucznych zapowiedzi wspomnianych redaktorów bliżej prawdy a jedynie uczestniczymy w starciu narracji, wśród których, chwilową przewagę dzięki medialnemu wsparciu uzyskała ta promująca zamach. I to jest efekt ciężkiej  i żmudnej  pracy zaplecza Antoniego Macierewicza. Jaki to ma związek z prawdą na razie wiedzieć nie możemy, choć wiele wskazuje na to , że mizerny.

I przestrzegam w tym miejscu, zadowolonych z siebie entuzjastów teorii zamachowej, że jeśli  hipotezy , interpretacje i konfabulacje zaczniemy nazywać prawdą,  lub zbliżaniem się do niej, to jako naród znajdziemy się w czarnej d...,  w której jak pisał Kisiel pozostanie nam już się tylko komfortowo urządzać. 

Żałosne jest i smutne , nazywanie "uczestnikami walki o prawdę" tych,  którzy zajmują się od samego praktycznie początku forsowaniem jedynie słusznej teorii, bez względu na fakty i okoliczności.  Przykro patrzeć jak stroszą się w piórka bohaterów i próbują awansować każdą brednię do rangi rewelacji i rzeczowego dowodu, tylko po to , żeby potem na antenie publicznej TV,  z dumą głosić ,iż oni od dawna wiedzieli jak było naprawdę.  To nie są  żadni wojownicy w walce o prawdę, to zwykli najemnicy wykorzystywani w propagandowej wojnie o narracje , a  taka postawa kompromituje ich i dyskwalifikuje jako ludzi poszukujących prawdy w tym samym stopniu, jak  Tuska kompromituje przyjecie czikagowskiej konwencji i dopuszczenie do całego tego bajzlu do jakiego dopuścił.

A co do samej komisji i wygłoszonych przez nią w dniu rocznicy pseudorewelacji...? Tak jak słusznie próbował argumentować wczoraj na antenie TVP info redaktor Lisicki, mamy do czynienia nie z żadnymi faktami czy dowodami a jedynie ze zbiorem hipotez, które dopiero należałoby udowodnić, co na mój ogląd, wcale nie będzie łatwe. 

A funkcję jaką ta komisja wypełnia  przy tworzeniu narzucanej od pierwszych chwil po katastrofie narracji niech najlepiej opisze ten krótki ale obrazowy przykład.

Wczoraj na pasku TVP, pojawiło się info ,iż wg komisji Berczyńskiego, rosyjscy kontrolerzy "fałszywie naprowadzali" Tupolewa na złą ścieżkę. Gdybyśmy mieli do czynienia z ekipą chłodnych analityków zajmujących się rzeczywistym badaniem a nie amatorami skierowanymi  na odcinek propagandy, tego rodzaju nasycone emocjami stwierdzenia nie pojawiałyby się zapewne w jej raportach. Użyto by pewnie terminu "nieprawidłowe "czy , "błędne" a wniosek, dotyczący intencji takiego działania musiałby pojawić się z jakimś popartym dowodami uzasadnieniem. Tutaj nikt sobie nawet nie zadał trudu udawania i silenia się na język pozbawiony emocji, wszak w narracji , głownie o emocje właśnie idzie.

Wiadomo co w języku polskim oznacza termin "fałszywy"- kłamliwy, zdradziecki,podstępny... 

Ukryty zatem w tym stwierdzeniu komunikat jest oczywisty i prowadzi do jedynej, narzucającej się i oczywistej konkluzji...  Symbolicznie ukazuje nam również czym może być raport tej komisji i jakie stawia sobie prawdziwe cele.

Tak się nie dochodzi do prawdy ,tak się  tworzy propagandową narrację.



eryk wiking
O mnie eryk wiking

Ten blog bierze udział w konkursie na blog 1000-lecia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka