Dwa czy trzy dni po tym kiedy generałowa Kiszczakowa uraczyła świat papierami potwierdzającymi agenturalną przeszłość Wałęsy, sam zainteresowany opublikował pierwsze ze swoich bełkotliwych oświadczeń, mających zaprzeczać a w istocie potwierdzających zawartość kiszczakowych teczek. Bzdetów, ktore wypisywał w tych oświadczeniach Wałęsa nie bedę przytaczał bo szkoda czasu, bełkot. W każdym razie rankiem, po tym kiedy to pierwsze oświadczenie bohatera Wałęsy pojawiło się w mediach, wsiadłem do samochodu kumpla, z ktorym wyjezdzałem poza Warszawę w celach nazwijmy to zarobkowych. Wiedziałem, że poglądy kolegi oscylują wokół "nic z tego wszystkiego nie kumam", czyli jak on sam by to wolał nazywać "centrowo-lewicowych". O polityce z nim na ogoł nie gadam nigdy, bo to nie ma zadnego sensu ale w sytuacji , kiedy kompromitacja Wałęsy wydawała sie tak oczywista, po wejsciu do tego auta , pozwoliłem sobie na niewinny komentarz w stylu "ten Wałęsa w swoim lawirowaniu jest już naprawdę żałosny". Do łba by mi nie przyszło, ze można byłoby o całej sprawie myśleć inaczej, po wydarzeniach ostatnich dni. I to nie tyle nawet o tych donosach w latach 70-tych, konsekwencjach ich w latach 90-tych ale teraz, po tych durnowatych tłumaczeniach i po opublikowaniu teczek Kiszczaka. Nie doceniłem jednak potęgi zwykłej, ludzkiej bezmyślnosci, bo kiedy usłyszałem w odpowiedzi, że pisowcy doszli do władzy i się zaczyna , że te papiery to fałszywki i co najlepsze "po co Kiszczak miałby trzymać te papiery w szufladzie przez tyle lat" !!!??? , szczena mi po prostu opadła i dałem sobie spokoj. Przez chwile jeszcze pomyślałem, żeby sprobować tłumaczyć, że właśnie po to może kurna, żeby móc mieć tego i owego w garści ale wobec takiego bezmiaru naiwnosci poczułem się bezradny jak niemowlę.Odpusciłem. Zmieniłem temat, zakładając ,ze nie ma co zaogniać sytuacji, gdyż temu człowiekowi na logikę nie jest się w stanie niczego wytłumaczyć.On się logiką nie posługuje. Nim kieruje jakiś rodzaj laickiej transcendencji. Jedyne co moze dziwić to to, że ten sam człowiek w innych sprawach , zawodowych powiedzmy, logiką posługiwać się potrafi zupełnie zrecznie ...Fenomen ,dość powszechny , ktorego nie będę tu teraz analizował. Idę dalej. Mineło parę dni a trafiam na fejsie na post niejakiego Wiktora Zborowskiego, tak tego komicznego dla niektorych aktora, o takiej treści...
"Tak długo będę wierzył Lechowi Wałęsie, dopóki sam nie przyzna, że ubeckie kwity to prawda. A wszyscy inni mogą mi skoczyć tam, gdzie ubeki mogą Pana Lecha w dupę pocałować. WĘŻYKIEM!!!"
No i ręce opadają. A pod tym postem Zborowskiego , ktory wisi do tej pory, oczywiscie całe zastepy obronców dobrego imienia Bolka, znaczy Wałęsy i piszą takie androny , że rozum się na lewą stronę wywraca.
I jak tu z tego rodzaju argumentacją dyskutować? Jak to nazwać , żeby to krotko opisać i jednocześnie kogoś nie obrazić?
Nie da się...
Jedyne co pozostaje, to tak jak ja w samochodzie machnąć na to ręką .Nie lubię obrażać ludzi ,więc milczę.
P.S. Dopiero teraz zauwazyłem ,ze tytuł mojej notki przypomina tytuł notki Pawła Nowakowskiego "Psychologia obroncow Wałesy". Nie wiem czy to przypadek ,czy umysł spłatał mi mimowolnie figla i się zasugerowałem, niech bedzie ,ze moj tytuł jest parafrazą tytułu notki z SG.;-)
